czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 3

Biegnę do parku. Kiedy już tam jestem, siadam na ławce i upijam łyk wody. Kątem oka zauważam, że po drugiej stronie ławki siada jakiś chłopak. Udaję, że grzebię w telefonie, co jakiś czas spoglądając w stronę nieznajomego. On też co chwilę zerka na mnie i uśmiecha się. W końcu nie wytrzymuję.
- Hej - uśmiecham się.
- Cześć - chłopak szeroko się uśmiecha przysuwając się nieco bliżej.
- Jak masz na imię? - pytam, odwracając się w jego stronę.
- Jestem...
~~~~

- Jestem Maciek - chłopak uśmiecha się i podaje rękę.
- Alruna - odwzajemniam gest, ściskając lekko jego rękę.
- Czemu siedzisz taka sama?
- Właściwie to przyszłam pobiegać...
- To może pobiegniesz ze mną na kawę? - chłopak podnosi brwi.
- Czemu nie. - chichoczę.
Już po chwili siedzimy w przytulnej kawiarni. Kelnerka podchodzi i zbiera zamówienie. Ja biorę caffe latte i muffina, a Maciek kawałek ciasta jabłkowego. Chwilę rozmawiamy i dowiaduję się, że Maciek jest youtuberem. Ma ksywkę Rembol, podoba mi się. Uśmiecham się do swoich myśli.
- A ty? Czym się interesujesz? - pyta Maciek wpychając kawałek ciasta do ust.
- W sumie... lubię czasem pograć na gitarze. Ale nie jestem zbyt rozrywkowa i moje życie polega głównie na jedzeniu, spaniu i oglądaniu telewizji. No i czasem biegam żeby zachować formę. - śmieję się.
- No to chyba czas to zmienić!
- No nie wiem... nie lubię głośnych imprez i tych spraw.
- Można się przyzwyczaić. No ale chyba nie odmówisz takiemu kolesiowi jak ja? - chłopak szczerzy się zadziornie. Śmieję się.
- Oczywiście przystojniaku, że Ci nie odmówię. - chichoczę.
- W takim razie... może dasz mi swój numer?
- No tak, jasne. 478 996 135 (numer wymyślony)
- Dzięki. W razie czego, będę pisał.
- Spoko.
Kończymy ''posiłek'' i wychodzimy z lokalu. Chwilę jeszcze spacerujemy, rozmawiając. Gdy żegnam się z chłopakiem, ten przytula mnie na odchodnym. Czuję ciepło w środku. Nawet przyjemnie. Odwzajemniam uścisk, po czym kieruję się w stronę mojego domu.
W budynku nie zastaję ani Blanki, ani Adama. Pewnie gdzieś wyszli. No tak, jest już 17. Otwieram komputer i sprawdzam maile. Nic nowego. Postanawiam przejrzeć facebooka, instagrama i tumblr. Na facebooku widzę nowe zaproszenie do znajomych. Może to Maciek... o nie, to ten koleś Naruciak. Ignoruję je i idę do kuchni. Biorę szklankę i nalewam sobie soku pomarańczowego. Słyszę cichy odgłos nowego powiadomienia. Wracam z napojem do komputera i przyjmuję zaproszenie od Maćka. Po chwili dostaję SMS'a.
Maciek: Robisz coś dzisiaj? 8)
Ja: Nie, a co? ^^
Maciek: Może jakiś wypad?
Ja: Czemu nie? Gdzie i kiedy? :)
Maciek: O 19 spotkajmy się w parku.
Ja: Okej, pa.
Czyli mam jeszcze dwie godziny na przyszykowanie się. Kieruję się w stronę łazienki, żeby się odświeżyć. Biorę prysznic, myję włosy i twarz. Następny cel to szafa. Wyciągam z niej komplet ubrań idalny na dzisiejszy wiczór. Jest dość ciepło. Wciągam na siebie cieliste rajstopy i bordową sukienkę.

Związuję włosy w koka na czubku głowy i zakładam naszyjnik z kształcie serca. Robię jeszcze lekki makijaż i do wyjścia zostaje mi pół godziny. Kieruję się w stronę szafy i przeczesuję ją w poszukiwaniu odpowiednich butów. Po 10 minutach szukania i przymierzania w końcu mam.

Pomimo tego, że mam jeszcze 15 minut postanawiam iść już do parku. Jestem strasznie punktualna, a nie chcę żeby Maciek na mnie czekał, to byłoby trochę... niemiłe w stosunku do niego. Chwytam małą torekbę, pakuję do niej telefon, portfel i chusteczki i zamykam dom. Zjeżdżam windą na parter i witam się z sąsiadką. Przechodzę alejkami do parku i siadam na ławce. Jest za pięć dziewiętnasta, więc szybko dodaję zdjęcie na snapchata z dopiskiem ''Spotkanie z Rembolem :3''. Wyłączam telefon i chowam go do torebki. Zagle widok zasłaniają mi czyjeś ręce.
- Kto to? - pyta głos za mną.
- Maciek?
- Ech, zgadłaś!
Chłopak odsłania mi oczy, a ja wstaję i odwracam się.
*PERSPEKTYWA REMBOLA*
Gdy Alruna się odwróciła, oczy o mało nie wyszły mi na wierzch. Jest śliczna. Ze zdumienia lekko uchylam wargi. Dziewczyna śmieje się i podchodzi do mnie.
- To gdzie chcesz mnie porwać?
- Kolega organizuję impezę, może masz ochotę?
- Ych... dużo osób będzie?
- Niee, tylko niektórzy znajomi.
- Okej, może wytrzymam. - Alruna chichocze i idzie za mną do samochodu. Otwieram jej drzwi i sam zajmuję miejsce kierowcy. Wkładam klucze do stacyjki i ruszamy. Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu. Naszym oczom ukazuje się wielka willa Jaśka. Dziewczyna zakrywa usta w geście zdumienia. Śmieję się i wychodzę z pojazdu. Otwieram Alrunie drzwi i kierujemy się w stronę domu. Naciskam guzik i po chwili drzwi otwiera nam Jaś we własnej osobie. Na widok dziewczyny ubranej w sukienkę gwiżdże.
- Niezłą masz dziewczynę Maciuś!
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - wtrąca Alruna z uśmiechem.
- Oczywiście... - Jasiek patrzy na nas śmiesznym wzrokiem unosząc brwi.
- Dobra, wpuszczaj koleś. - śmieję się.
Jasiek odsuwa się i wpuszcza nas do środka. Po wejściu uderza w nas głośna muzyka i zapach alkoholu. Alruna wzdycha.
*PERSPEKTYWA ALRUNY*
Gdy wchodzę do budynku uderza we mnie zapach alkoholu. O nie, tylko nie to. Wzdycham, a Maciek patrzy na mnie.
- Coś się stało?
- Niee, nic, tylko nie wiedziałam, że będzie alkohol.
- No wiesz, co to za impreza bez alkoholu!
Kierujemy się w stronę foteli z boku salonu i siadamy. Maciek przerywa chwilową ciszę.
- Chcesz się czegoś napić?
- Wystarczy woda. - uśmiecham się sztucznie.
Rembol wstaje i kieruje się w stronę kuchni. Nagle czuję, że muszę iść do toalety. Wstaję, aby poszukać łazienki. Zaglądam do kilku pokoi, jednak nadal nie widzę tego, czego szukam. Zamykając drzwi kolejnego pomieszczenia, wpadam na kogoś. Odwracam się, aby sprawdzić kto to. Jednak ktoś z tyłu chwyta mnie za talię, uniemożliwiając mi manewr. Usiłuję zdjąć ręce przeciwnika ze swoich bioder, ale to nie skutkuje. Zaczynam oddychać szybciej. Od faceta za mną czuję silny zapach wódki. Nagle do moich ust przykłada wilgotną szmatkę, a ja widzę już tylko ciemność.
~~~~~~~~
*PERSPEKTYWA ADAMA*
Otworzyłem oczy i mrugając włączyłem telefon. Na wyświetlaczu widoczna była godzina 4:57. Czemu obudziłem się tak wcześnie? Odwracam się na drugi bok i próbuję zasnąć. Mogłem się tego spodziewać, nie dam rady już zapaść w sen. Odrzuciłem na bok kołdrę i powoli zwlekłem się z łóżka. Poszedłem do łazieki w celu wzięcia prysznicu. Szybko opłukałem się zimną wodą, żeby się rozbudzić. Wytarłem się ręcznikiem i wróciłem do pokoju. Przebrałem się z ''piżamy'' w codzienne ciuchy: biała koszulka, czarne jeansy i granatowa bluza. Postanowiłem, że to dobra pora, żeby pobiegać, bo dawno tego nie robiłem. Zabrałem butelkę wody, ubrałem czarne Adidasy i chwyciłem telefon. Wyszedłem za drzwi i zamknąłem dom. Ruszyłem dobrze znaną mi ścieżką, przez park, a potem przez opuszczone blokowisko. Przebiegając przez park postanowiłem wstąpić do sklepu po rogalika, ponieważ zgłodniałem i nie chciało mi się wracać do domu. Po zjedzeniu mini-posiłku pobiegłem w stronę opuszczonych bloków. Przebiegając obok jednego z budynków, usłyszałem stłumiony krzyk. Skądś znałem ten głos. Pokierowałem się za dźwiękiem. To co tam zobaczyłem, było po prostu nie do opisania.~


~*~
Witajcie! Już dzisiaj rozdział 3, więc czytajcie :3
Z tej okazji mam 3 sprawy c:
1.
Wprowadzam zasadę CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Proszę was o to bardzo serdecznie, możecie zostawić nawet kropkę wpierdolkę, ale chcę wiedzieć, czy to czytacie!
2.
Dziękuję Wam za prawie 100 wyświetleń! Mam nadzeję, że dobijemy więcej 8)
3.
Jeśli macie jakiekolwiek uwagi w sprawie ortografii, czegokolwiek, piszcie o tym w komentarzu!
I jeśli chcecie, możecie podawać też linki do swoich ff, chętnie poczytam :3

TO TYLE, PA <3

środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 2



Opadam na fotel i chwytam pilot od telewizora. Przyciskiem włączam urządzenie i latam po kanałach. Do pokoju wchodzi Blanka i siada na sofę po drugiej stronie stolika.    
- Mam numer Adama! - zachwyca się przyjaciółka
- Ych, super. 
- O jeny co ty do niego masz! - dziewczyna wstaje i zakłada ręce
- Wyjaśnijmy jedno. To, że ty go lubisz,  nie znaczy, że ja też muszę. Okej? 
Okej, oglądam u niego tylko gameplay'e z Life is Strange, ale bez jaj, nie lubię go.
- Nieważne! Dzisiaj przychodzi tutaj, więc możesz sobie coś zorganizować, ja nie będę nic odwoływać! - Blanka wychodzi i trzaska drzwiami. Właściwie... nie obchodzi mnie to, ostatnio często tak wybucha. Dalej przeglądam programy w poszukiwaniu czegokolwiek. Po dwugodzinnym wgapaniu się w ogłupiające seriale słyszę dzwonek do drzwi. Pierwszy. Drugi. Blanka chyba nie chce się ruszać więc wstaję i kieruję się w stronę drzwi wejściowych. Gdy otwieram drzwi moim oczom ukazuje się ten typek. O boże, tylko nie on. Na moją twarz wchodzi grymas, a on cicho się śmieje.
- No i co się lejesz?
- Słodko wyglądasz. - nadal się śmieje.
- Ech, nieważne. Ty pewnie do Blanki, bo do mnie Cię nie wpuszczę. Zawołam ją.
Zostawiam Adama przed drzwiami i idę do pokoju przyjaciółki. Lekko uchylam drzwi i rzucam:
- Adam przyszedł do Ciebie. 
Wracam do salonu, chwytając przy tym kubełek lodów z zamrażarki. Wyciągam telefon i siadam. Biorę słuchawki ze stolika i rozplątuję supełki.

*PERSPEKTYWA ADAMA*
Dzwonię do drzwi. Nic. Ale przecież umówiłem się dzisiaj z Blanką. Naciskam dzwonek jeszcze raz. Słyszę kroki i otwiera mi Alruna ubrana tylko z długą koszulkę. Chyba. Na mój widok nie jest specjalnie zadowolona. Śmieję się z jej wyrazu twarzy, chociaż wygląda słodko. 
- No i co się lejesz?
- Słodko wyglądasz. - szczerzę się.
- Ech, nieważne. Ty pewnie do Blanki, bo do mnie Cię nie wpuszczę. Zawołam ją.
Dziewczyna zostawia mnie przed drzwiami i woła swoją przyjaciółkę. Blanka szybko przybiega do drzwi i zaprasza mnie do środka. Ściągam buty i wchodzę do ich domu. Alruna znika za jakimiś drzwiami z kubełkiem lodów. Kieruję się za Blanką do jej pokoju. Przytulnie tu. Ma białe ściany, lampki i zdjęcia na ścianach. Ciekawe jak wygląda pokój Alruny. Siadam na pufie w kolorze beżowym i uśmiecham się. Blanka robi to samo, siadając na łóżku.
- Jesteś głodny? - pyta po chwili.
- Jakbyś mogła przynieść mi sok i może jakieś... chipsy? - uśmiecham się.
Dziewczyna wychodzi i przez chwilę nie wraca. Nagle drzwi pokoju otwierają się z impetem i do pokoju wbija Alruna z słuchawkami.
- Blani, rozplącze.. yy, sora. - dziwczyna wydaje się zdziwiona, ale nie oblewa się rumieńcem - Gdzie Blanka? - pyta.
- Poszła do kuchni. Ale jeśli chodzi o słuchawki mogę ci pomóc. - uśmiecham się. 
Alruna jest bardzo ładna. Wysoka, szczupła. Wprawdzie nie blondynka z niebieskimi włosami, ([*]) ale ma swoją osobliwą urodę. Nawet te sińce pod oczami ją upiększają. Widać, że dziewczyna jest odważna i nie wstydzi się niczego. Już za pierwszym razem ją polubiłem, ale chyba nie mamy szan na relacje bliższe niż widywanie się. Przynajmniej Alruna je do tego ogranicza.
- Okej, masz. - dziewczyna rzuca mi słuchawki i siada na łóżku. Tymczasem wraca Blanka z chipsami i sokiem. Na widok swojej przyjaciółki chyba nie jest zadowolona, może się pokłóciły. Po chwili zastanowienia siada jednak na łóżku w pewnej odległości. Kontynuuję rozplątywanie wielkiego supła. Dziewczyny wymieniają jakieś spojrzenia, to pewnie babskie sprawy. Śmieję się pod nosem. Oddaję rozplątane słuchawki i dziewczyna wychodzi z pokoju. Szkoda.

*PERSPEKTYWA ALRUNY*
Wychodzę z pokoju zostawiając Adama i Blankę samą. Postanawiam wyjść na spacer. Szybko wciągam na siebie bluzę i buty, zakładam okulaty przeciwsłoneczne i chwytam butelkę wody. Zamykam drzwi od domu nakładam słuchawki na uszy i ruszam znajomą mi ścieżką. Biegnę do parku. Kiedy już tam jestem, siadam na ławce i upijam łyk wody. Kątem oka zauważam, że po drugiej stronie ławki siada jakiś chłopak. Udaję, że grzebię w telefonie, co jakiś czas spoglądając w stronę nieznajomego. On też co chwilę zerka na mnie i uśmiecha się. W końcu nie wytrzymuję.
- Hej - uśmiecham się.
- Cześć - chłopak szeroko się uśmiecha przysuwając się nieco bliżej.
- Jak masz na imię? - pytam, odwracając się w jego stronę.
- Jestem...




~*~
Na prawdę przepraszam, że rozdział taki krótki, ale chciałam się wyrobić. Mam ostatnio dużo nauki, sprawdziany i wiecie. Następny będzie dłuższy, obiecuję! :*

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 1

*3 tygodnie później* 
 - Al, wstawaj!- Krzyczy głos z dołu. To Blanka. 
 - Już idę! - odkrzykuję Al to moje przezwisko. Zwlekam się z łóżka i wciskam na swoje nogi kapcie. Po wypadku już wszystko w porządku. Blanka ma tylko złamaną rękę, ja zresztą też. Jednak gorzej było z chłopakiem, który prowadził drugi samochód. Jego stan jest zły, ale stabilny. Podobno dostał krwotoku wewnętrznego. Słyszałam jednak, że lekarzom udało się go zatamować, gdyż wszystko przebiegało sprawnie. Dziś z Blanką idziemy go zobaczyć. W końcu to po części nasza wina, my też uczestniczyłyśmy w wypadku. Z przemyśleń wyrywa mnie dźwięk otwierania drzwi.
- Kurde, Al. Ile mam czekać ze śniadaniem? - irytuje się Blanka.
- Ej luzik, zamyśliłam się. Już idę. - poczłapałam za moją współlokatorką do kuchni. Za progiem otulił mnie piękny zapach świeżo smażonych naleśników. Szybko zajęłam miejsce i zabrałam swoją porcję.
- O boże, jakie to dobre. - wybełkotałam z ustami napchanymi słodkimi placuszkami.
- Już się tak nie rozpływaj - zachichotała moja przyjaciółka, zajmując swoje miejsce przy stole.
- Dzisiaj jedziemy do tego chłopaka, pamiętasz?
- Ta, pójdę się wyszykować. Jak zjesz też się ogarnij, bo nie wyglądasz najlepiej. - powiedziała dziewczyna i wyszła.
- Yhy. - odburknęłam kończąc ostatniego naleśnika. Wrzuciłam talerz do zmywarki i ruszyłam w stronę pokoju. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu jakichkolwiek ciuchów na dzisiejszy dzień. Jest ciepło, więc wybrałam zwykłe szorty i koronkową bluzkę. Przebrałam się, potem w łazience umyłam zęby, twarz i zrobiłam sobie makijaż. Gdy byłam gotowa, zawołałam moją przyjaciółkę, chwyciłam telefon i wyszłyśmy. Złapałyśmy najbliższy autobus do szpitala, skasowałyśmy bilety i zajęłyśmy miejsca. Wsunęłam słuchawki na uszy i oparłam się łokciem o szybę. Gdy w głowie szumiała mi piosenka Something Good od Alt-J, czułam się jak Max, główna bohaterka gry Life is Strange. Uwielbiam tą grę i mogłabym grać w nią godzinami. Czasem oglądam filmiki z tej gry i szczególnie zaciekawiła mnie seria chłopaka z kanału Naruciak. Blanka ciągle o nim gada i zachwyca się jaki to on nie jest. 


<Perspektywa Adama>
Już od kilku tygodni leżę. Tylko to. Nawet nie pozwalają mi usiąść. Denerwuje mnie już to, czuję się taki zależny. Jest późny ranek. Strasznie boli mnie głowa. Słyszę otwieranie drzwi i do sali wchodzi matka. W ciszy siada przy łóżku. Po chwili jednak odzywa się.
- Przyszły do Ciebie dwie dziewczyny. Wpuścić je? - mówi cichym głosem.
- Niech wejdą. 
Do pokoju szpitalnego wchodzą dwie dziewczyny. Może to jakieś fanki? Robi mi się ciepło na sercu. 
- Zostawię Was samych - uśmiecha się matka i wychodzi. Dziewczyny niepewnie przysuwają sobie stołki po czym siadają przede mną. Jedna z nich, jak wydaje mi się, wyższa, przerywa panującą tu ciszę.
- Jak się czujesz?
- Od kilku dni boli mnie głowa, ale wszystko okej. - uśmiecham się. - Kim jesteście?
- Och, no tak - ta druga śmieje się, mówiąc - Jestem Blanka, a to Alruna. - wskazuje palcem na wyższą od siebie koleżankę. Wydaje się, że chce jeszcze coś powiedzieć, jednak przerywa jej Alruna.
- Ten wypadek to nasza wina. To my byłyśmy w drugim samochodzie. - dziewczyna patrzy mi głęboko w oczy i poważnieje. 
- Nie, to na pewno nie wasza wina. W końcu ja też byłem w samochodzie. 
- Może to i tak... ale skoro znasz już nas, może teraz ty się przedstawisz? - Alruna chcichocze, choć nadal próbuje być poważna.
- Nie znacie mnie? - dziwię się.
Dziewczyny robią dziwne miny i spoglądają na siebie.

<Perspektywa Alruny>
- Nie znacie mnie? - chłopak robi wielkie oczy. 
Razem z Blanką robimy dziwne miny i spoglądamy na siebie. Nagle dostrzegam błysk w oku Blanki.
- Nie wierzę! Przecież to Naruciak! - wyrywa się przyjaciółka. 
- Ten koleś o którym mi opowiadasz godzinami? - mrużę oczy i skanuję chłopaka leżącego na łóżku. Szczerze, trochę go przypomina. Ale nie poznałabym go spotykając go na ulicy. 
- Nie koleś, Adam to mega facet! - oburza się Blanka, zapominając o Adamie leżącym kilka metrów od niej. Koleś chrząka i Blanka oblewa się rumieńcem. O boże. Pewnie teraz będzie się mizdrzyć do tego gościa, a ja nie zniosę jego obecności. Sprowadzam gołąbki na ziemię.
- Miło było cię poznać i te sprawy, fajnie, że dobrze się czujesz i jesteś sławny, ale musimy iść. - ciągnę przyjaciółkę na rękę i kieruję się w stronę wyjścia. Blanka jeszcze macha do Adama, a koleś szczerzy się do niej. Jezu, to okropne. Już sama świadomość, że przed chwilą jeszcze uśmiechałam się do tego typka, przyprawia mnie o mdłości. O nie, nie ma szans na jakiekolwiek relacje między nami.~
  
Tak więc mamy 1 rozdział! Dodałam go dzisiaj, ponieważ chciałam Was trochę bardziej wprowadzić w moje opowiadanie. Czekam na komentarze i oceny! :3
~Kari

Prolog i bohaterowie

Siemanko! 8)


To moje pierwsze ff i proszę Was o wyrozumiałość, no wiecie. Ogólnie zacznę może od przedstawienia bohaterów.

BOHATEROWIE~



Alruna Wierut, 19 lat. Mieszka ze swoją przyjaciółką Blanką w Elblągu. Nie utrzymuje kontaktu z żadnym z rodziców. Jest bardzo towarzyska, miła i szalona. Marzy o wyjeździe do Australii i zakochaniu się w chłopaku idealnym.


Adam Zimmerman  /Naruciak/, 19 lat. Mieszka w Elblągu ze swoją rodziną, ma młodszą o dwa lata siostrę. Uwielbia nagrywać na youtube, kocha integrować się ze swoimi fanami. Nigdy nie miał dziewczyny, ale chciałby spróbować.




Blanka Nawrot, 20 lat. Mieszka ze swoją przyjaciółką Alruną w Elblągu. Jest wielką fanką Naruciaka i Rembola. Jest miła, szalona i momentami wybuchowa.
  


Jak na obecną chwilę, to są trzy główne postacie. Reszty nie zdradzam, ponieważ będzie się ich kilka pojawiać. Teraz łapcie prolog i oceniajcie, czy to ff może wypalić! c:



PROLOG~


Alruna. Tak. Jestem Alruna Wierut. Mam 19 lat. Właśnie leżę na czymś miękkim. To chyba łóżko. Nie mogę się poruszyć. Znajduję się... no właśnie, gdzie? Jest tu tak jasno, wszystko emanuje spokojem i harmonią. Może to niebo? Może właśnie tak wygląda umieranie? W każdym razie jeszcze niedawno chciałam umrzeć. Jednak nie jestem teraz tego pewna. Próbuję się poruszyć. Nic. Kolejne podejście. Cholera, co się dzieje?! Z przemyśleń wyrywa mnie znajomy mi głos.
- Alruna! 
No, tak, tak mam na imię. Ale kto to? Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem?
- Kim jesteś?- szepnęłam prawie bezgłośnie, gdyż każdy ruch ustami sprawiał mi ból. - Jesteś Bogiem? Duchem?
Głos obok mnie cicho zachichotał.
- Jesteś w ciężkim stanie, ale nadal nie opuszcza cię humor kochana!
Co? Ja w ciężkim stanie? Ja mam humor? To nie jest cholera pora na żarty!
- Kim jesteś - lekko podniosłam głos cedząc każdą literę przez zęby.
- Blanka. -cicho odezwał się głos. Poczułam coś ciepłego na dłoni. To jej ręka. Teraz już wszystko pamiętam.
Blanka to moja najlepsza przyjaciółka i współlokatorka. Rok temu, po moich 18 urodzinach wyprowadziłyśmy się do dość sporego mieszkania na obrzeżach Elblągu(?). Zmieniłam miejsce zamieszkania przez moich rodziców. Tak, przez nich. Nie chciałam ich dłużej znać. Byli najbardziej szanowanymi osobami w mieście. Wszyscy ich znali, wszyscy ich kochali. Moja matka - aktorka największego teatru w mieście, ojciec - dyrektor poważnej firmy. Wymarzona rodzina każdej małej dziewczynki. Dopieszczana, bogata, dobrze wychowana, budząca zazdrość rówieśników. Do czasu. Ojciec wyjechał za granicę w "ważnej sprawie służbowej". Nie wrócił. Przysłał tylko zdjęcie. On, jakaś kobieta i dziecko. Po tamtym wydarzeniu matka popadła w depresję. Wpadła w nałóg, nie umiała poradzić sobie z ciężarem, który niosła. A ja jej nie pomogłam. Miałam swój własny ciężar. Ale ona tego nie zrozumiała. Znudziłam jej się. Odstawiła mnie na bok, jak zepsutą lalkę.
Zamknęłam się w sobie tak samo jak ona. Do 18 roku życia dałam się traktować jak zwykła szmata. Nałóg pochłaniał matkę coraz bardziej. Zaczęła mnie bić, traktować jak służącą. Przysięgłam sobie, że zaraz po skończeniu osiemnastki, ucieknę z tego piekła. A Blanka miała mi towarzyszyć. Ale zastanawiacie się pewnie czemu jestem tutaj. Tak, to szpital. Jestem tego pewna, wszystko już wiem. Był piątek. Łatwo zgadnąć, pojechałyśmy na imprezę. Ja prowadziłam. Ledwo zdążyłyśmy minąć pierwszy zakręt, poczułyśmy jak ogromna siła wciska nas w fotele, a potem odrzuca jak najdalej. Potem już tylko ciemność. No i obudziłam się tutaj. I nie mogę się ruszyć. Super.







Ogólnie chcę także wiedzieć na jak długie rozdziały czekacie i co ile dni je chcecie. Wydaje mi się, że około 1 rodział na 2-3 dni to wystarczająca dawka? 8)

Pozderki, Kari.